
Holy F*ck*n’ Sh*t – you’d think this was Iron Maiden – they tick all the boxes right down to the vocal pipes! I do hear some Judas Priest and Dio elements in there too.Right from opener ‘Edge Of Madness’ right through to ‘Fire & Ice’ it doesn’t let up until you get to ‘Lady From The Dark’ with its atmospheric quiet balladeering opening before it goes into the galloping metal! By far the best song is the title track ‘Snakes Of Eden’ since it ventures away from the more Maidenesque style that fills the majority of it. The official closer ‘Break Down The Rules’ would be a perfect hit on a Priest album or solo Halford release either – a fast, driven rocker that gets ya going indeed!
Soaring high and mighty!
8/10
GLENN MILLIGAN
„Snakes of Eden” is just a quintesence of traditional heavy metal. CETI with one of the best Polish vocalists, Grzegorz Kupczyk made heavy metal on this album to absolute perfection! You can say, that „Snakes of Eden” is a Damascus stainless steel, heh! Voice like Bruce Dickinson, melodic but wild sounds of guitars, solos taken from the border of masterpiece and good craftsmanship and tradiotional, heavymetal rhytm, great to make headbanging. CETI is like wine, the older, the better. This band knows, that we should not change what is run in and inspected. Interiors are only a little oil, for „not to creaked”. And they done it - a few drops of oil refreshing and age, but neatly assembled machine itself gives great advice on the highway full of strange inventions, efficient maneuvering and overtaking them easily. Lyrics is taken from classic themes of heavy metal genre: "Lady from the Dark," "Midnight Rider," "Wild & Free" and "Rock & Roll Doctor". CETI was born in golden years of heavy metal and they needn’t to change. For youngers it can be a „dinosaur” but this is a part of heavymetal world tradition like Iron Maiden, Helloween or Accept. "Snake of Eden" can know, that is well and does not need to prove anything. It swept !. Rating: 9/10
Polská skupina CETI existuje už od roku 1989 a v jejím čele stojí Grzegorz Kupczyk, bývalý zpěvák tamní metalové legendy Turbo. Jeho hlasová a výrazová podobnost s Brucem Dickinsonem (mimochodem, jsou stejný ročník) je téměř neuvěřitelná. I hudebně mají CETI nejblíž právě k Iron Maiden, včetně výrazné role baskytary… Ale nejde o prachsprostou neumělou kopírku. Hutnou, nadupanou muziku decentně dobarvují – nikoliv změkčují! – klávesy a co se upotřebených riffů a nápadů obecně týče, je to místy zajímavější než novodobá tvorba samotných „Mejdnů“. Bez přehánění! Chytlavá hitovka The Evil And The Troy budiž důkazem.
Petr Korál
ROCK & ALL 4.5/5

CETI brengt heavy metal met heel veel klassieke rock en metal componenten, grotendeels op Iron Maiden leest. Daarnaast zit er ook een behoorlijke dosis power in de muziek verweven die mij wat doet denken aan Pretty Maids. De albumtitel Snakes of Eden en het nummer Snakes In Eden van Pretty Maids zouden wel eens meer met elkaar te maken kunnen hebben dan je zou verwachten.
CETI (dit schijnt te staan voor Communication with Extra Terrestrial Intelligence) is een Poolse hardrock/heavy metalband die al in 1989 z'n eerste album uitbracht. Pas in 2015 maakte ik kennis met deze band middels hun zevende album Brutus Syndrome. Inmiddels is in oktober van het zojuist afgelopen jaar een opvolger verschenen: Snakes Of Eden.
De status van deze band in thuisland Polen zal met het nieuwe album alleen nog maar versterkt worden. In tegenstelling tot de extreme metal die we uit dat land gewend zijn, musiceert CETI normaal gesproken ergens tussen hardrock en simpele heavy metal in, met een hoofdrol voor de zang. Muziek dus die al zo'n 35 tot 40 jaar gemaakt wordt, en waaraan - naar mijn mening - CETI helemaal niks toevoegt. Daarmee zijn deze Polen enorm stijlvast, zodat er goed beschouwd tussen de diverse albums maar weinig verschil zit. Natuurlijk, het zijn andere nummers, maar de riffs, leads, zanglijntjes, basloopjes en drumpatroontjes kun je zo uittekenen. De eenvoudige, oubollige heavy metal hangt van de voorspelbaarheid aan elkaar, al heeft dat zeker z'n charme natuurlijk. Het is vooral de galmende zang van Grzegorz Kupczyk die de aandacht trekt, als Bruce Dickinson in z'n beste dagen. Maar juist daar moet je wel tegen kunnen, want die zang is wel heel erg aanwezig.



Zo vlak voor het einde van het jaar slaan de Polen van Ceti weer ongenadig hard toe met hun gloednieuwe studioplaat Snakes Of Eden. Dat werd ook wel tijd aangezien het alweer dik 2 jaar geleden was dat hun vorige plaat Brutus Syndrome verscheen. Snakes Of Eden is het tiende studioalbum van de band die in 1989 werd opgericht door Grzegorz Kupczyk (ex-Turbo, ex-Non Iron), een artiest die in Polen en omstreken als een ware levende legende in de Poolse metalscene wordt bekeken, en toetseniste Maria Małgorzata Wietrzykowska.
Voor de opnames van hun tiende studioalbum doken de heren en dame van Ceti in juni een zestal de MP studio van Mariusz Piętka in om aldaar met de studioeigenaar als producer een twaalftal brute tracks op de gevoelige band vast te leggen. In het verleden werd Ceti al regelmatig met bands als Deep Purple en Rainbow vergeleken en ook bij het beluisteren van Snakes Of Eden ontkomen we er niet aan om zo nu en dan te moeten denken aan deze legendarische hardrock bands. Kupczyk beschikt namelijk over een zeer aangename zangstem die zo nu en dan wel wat doet denken aan die van David Coverdale en Ronnie James Dio.

Rozpoczynający całość utwór „Edge Of Madness” spokojnie mógłby stać się częścią płyty Iron Miaden, choćby „Somewhere In Time” z 1986 roku. Wszystko się zgadza, Grzegorz Kupczyk podąża ścieżkami przetartymi przez Bruce’a Dickinsona, Bartek Sadura tnie na gitarze jak wówczas Dave Murray i Adrian Smith. W dobie kiedy metalowy klasyk kombinuje z progresywnymi rozwiązaniami, CETI trafnie przywołuje energię albumów z tamtych lat, uświadamiając w czym tkwiło sedno sukcesu heavy metalu. Jednakże sprowadzenie wszystkiego do wspólnego mianownika równego „Żelaznej Dziewicy” byłoby zbyt dużym uproszczeniem.
Dwa lata po znakomitym albumie "Brutus Syndrome" CETI powraca z kolejnym mocnym uderzeniem zatytułowanym "Snakes Of Eden".
Dzieło ozdobione klimatyczną okładką (zaś epicką w formacie po rozłożeniu bookletu!) zawiera dziesięć utworów, do tego dwa bonusy, które potwierdzają doświadczenie CETI w tworzeniu przekonującego, dobrze brzmiącego heavy metalu. Kapela gra dziś żywiołowo i odważnie. "Snakes Of Eden" stanowi zaś soczysty, kuszący niczym zatrute jabłko w rajskim ogrodzie, wynik zgrania utalentowanych muzyków zespołu oraz ich konsekwentnego przywiązania do gatunku bez względu na jego popularność lub jej brak. Tak oto na krążku nie brakuje szybkich, pełnych heavymetalowego TNT kawałków w stylu "Edge Of Madness", w których prawdopodobnie na wyżyny swoich solówkowych improwizacji wspiął się gitarzysta Bart Sadura. On sam zaprezentował zresztą na "Snakes Of Eden" dużą liczbę gitarowych riffów i solówek, które każdego adepta heavy metalu powinny wprowadzić w zachwyt i zdumienie. Tak powinna brzmieć metalowa gitara! Sama kompozycja "Edge Of Madness" to kawał kapitalnego i soczystego grania, próbka obecnych możliwości CETI, która jako kapela, oprócz wymienionego Barta Sadury, posiada jeszcze kilka koronnych atutów (Kupczyk! Kupczyk! Kupczyk!), czyniących z niej krajowego lidera gatunku.
L’ottavo album della formazione heavy metal polacca Ceti esce nell’ottobre 2016 con il titolo Snakes of Eden, proseguendo il lungo cammino metal intrapreso dalla band nel lontano 1989.
Vere leggende nella scena polacca, i Ceti rimangono fedeli al loro sound primordiale anche con questa release, proponendo un heavy metal massiccio e corposo, forte di influenze power e di una bella musicalità, che porta a refrain spesso melodici e ottimamente cantanti dal sempreverde frontman Grzegorz Kupczyk. Il sottofondo di tastiere ad opera di Maria “Marihuana” Wietrzykowska arricchisce anche in questa occasione il tappeto sonoro dei brani, con la batteria del bravo Marcin “Mucek” Krystek a macinare colpi su colpi, supportata dal bel groove metal del basso di Tomasz Targosz mentre la chitarra di Bartosz Sadura suona riff heavy a quantità industriale, risultando sempre originale e di grande stile. Infine, l’ottima produzione regala all’album suoni all’altezza degli standard alti del mercato, spingendo questo platter al successo e ai certi apprezzamenti da parte dei metal fans di tutto il globo.


Kolejne płyty Ceti to jak wyprawy w muzyczną przeszłość. Grzegorz Kupczyk i jego orkiestra po prostu lubują się w konkretnych rytmach, zagrywkach i melodiach. I nie jest to bynajmniej zarzut. Bo takie właśnie granie jest ich siłą. A najnowszy krążek „Snakes Of Eden” tylko to potwierdza. Płyta przynosi dziesięć pełnych poweru kawałków osadzonych mocno na skale tradycji wykuwanej przez lata łańcuchami metalowych gigantów. Pobrzmiewa tu moc Sabbathów, riffowanie Purpli, odrobina szaleństwa Priestów, tapping AC/DC, ale przede wszystkim duch Iron Maiden z ich najlepszych lat. Słychać to już samego początku. Z tym, że w „Edge Of Madness” pojawia w tle również coś, czego Maidenów nie było nigdy, a więc klawisze Marihuany. A niewiele jest na tym krążku miejsc, gdzie ich obecność zaznacza się tak wyraźnie.
CETI - czyli legendarna polska formacja heavymetalowa ma się dobrze i bynajmniej nie spoczywa na laurach, o czym świadczy premiera kolejnego - 10 już albumu w dyskografii zespołu. Płyta ta nosi tytuł "Snakes Of Eden", i zawiera 10 premierowych kompozycji, osadzonych oczywiście w hard rockowym klimacie, który to od ponad 27 lat stanowi znak rozpoznawczy formacji Grzegorza Kupczyka i spółki.
Poprzedni album zespołu - "Brutus Syndrome", przyniósł wiele nowego, świeżego, dobrego w twórczości Ceti, co było głównie zasługą pojawienia się w zespole nowej ważnej twarzy - basisty, Tomasza Targosza. Mam tu na myśli nie tylko zmiany warsztatowe, ale także i swego rodzaju bardziej łagodny, pogodny, lżejszy charakter ich muzyki. Kontynuację tego procesu niesie sobą także i ten najnowszy album, który w jeszcze większym stopniu dotyka przebojowej strony heavy metalu, co nie jest złe, ale z pewnością nieco zaskakujące, zwłaszcza dla zagorzałych fanów twórczości zespołu od początków ich kariery. Słychać i czuć tu Iron Maiden, Deep Purple, Whitesnake, ale także i przynajmniej w kilku kawałkach, dawne Ceti. Instrumentalnie dominują tu oczywiście świetne gitary, rewelacyjny bas, energiczna i mocna perkusja, oraz charakterystyczne klawisze. Całość dopełnia niepowtarzalny głos Grzegorza Kupczyka, który co najmniej kilkukrotnie nas tutaj zaskakuje swoim śpiewem, zwłaszcza w partiach refrenowych, które to od poprzedniego albumu, wydają się być znacznie bardziej melodyjne, przebojowe, kluczowe w utworach Ceti.
...presents a style of European heavy metal mixed with power metal.
CETI is a five piece band that features adept performers from the musical schools of Poland. They were one of Eastern Europe's best kept secrets for about twenty years. So their albums were largely inaccessible overseas. But now their most recent releases are available on iTunes. Not a whole lot of information is available about them and their online sites haven't been updated in years. Which gives the impression that the lineup remains the same as it was five years ago. Their twenty eleven release, Ghost of the Universe - Behind the Black Curtain was a dark and heavy album, yet at the same time elegant. Which came across like Black Sabbath crossed with Deep Purple. Then in two thousand thirteen, Brutus Syndrome was more progressive with awesome keyboard performances. Mixed with their aggressive style of hard rock. It sounded comparable to Symphony X. This new release has the curious title of Snakes of Eden. According to ancient biblical scripture, the garden of Eden, was the place where Adam and Eve were tempted by a demon possessed snake.
"Snakes Of Eden" to dziesiąty album istniejącego od 27 lat zespołu CETI, któremu od początku szefuje jeden z najlepszych polskich rockowych wokalistów - Grzegorz Kupczyk. Nie czas i miejsce, aby rozpisywać się o jego zasługach dla polskiego rocka i metalu, ponieważ jest to temat na obszerny artykuł, a nie recenzję jednego albumu. Skoncentrujmy się na najnowszym krążku CETI, który został ozdobiony bardzo ładną okładką autorstwa Piotra Szafrańca nawiązującą do biblijnej Księgi Rodzaju. Po otworzeniu digipacka i wyjęciu rozkładanej książeczki możemy z jednej strony zobaczyć podziękowania i zdjęcia kapeli, a z drugiej rozkładany obrazek z okładki. Szkoda jednak, że w książeczce nie zamieszczono tekstów, ale nie można przecież mieć wszystkiego.
Oprócz Kupczyka bardzo ważnym ogniwem tego albumu jest basista Tomasz Targosz, który widnieje jako współkompozytor wszystkich utworów i podobnie jak na poprzednim krążku (pierwszym, na którym zagrał) "Brutus Syndrome" jego gra jest wyraźna i mocno słyszalna. Gitara basowa jest niewątpliwie niezwykle istotnym elementem tej dźwiękowej układanki. Targosz ponadto popełnił teksty na tej płycie. To, że zespół tak mocno powierzył zaufanie młodemu basiście wychodzi kapeli na dobre. Jego wigor i energia wywierają pozytywny wpływ na wszystkich muzyków CETI, co doskonale wybrzmiewa w utworach ze "Snakes Of Eden" i zapewne zaowocuje na koncertach grupy. Basista w filmowej zapowiedzi określił tę płytę jako "heavy metal z krwi i kości". Czy ma rację? Żeby zacytować Jurka Kilera - "no jacha!".
Album Snakes Of Eden jest konsekwencją ostatnich poczynań CETI. Przynosi jeszcze więcej „niemal ironowania” i wysokich tonów Kupczyka, uwypuklony bas i cofnięte klawisze, coraz bardziej chwytliwą melodykę i podkreślające ją podniosłe refreny. Niespodzianek wszakże nie braknie.Przede wszystkim ten album ma bardziej pogodną wymowę od ostatnich dokonań CETI. Taka jest bowiem tematyka buntowniczego Break Down The Rules, wychwalających swobodę Wild & Free i Midnight Rider czy utrzymanego w klimacie fantastyki Lady From The Dark. Sprzyjającą ostatnimi czasy CETI estetykę Iron Maiden przywodzi na myśl galopujące Edge Of Madness czy przebojowy Wild & Free. Nie tylko sprawie to praca sekcji rytmicznej i gitarowe riffy, ale również wokalne linie z wznoszącym się wibratem Kupczyka. Także epickie Empire Of Loss, powolnie dozujące wrażenia, powstało – jak sądzę – pod wpływem zamaszystych poczynań Ironów na The Book Of Souls. Z kolei wolne tempo, podniosły charakter wzmocniony tęgim śpiewem, ciężar brzmieniowy i rytmiczna pulsacja z 2027 kierują skojarzenia w stronę Black Sabbath. A w Notes Of Freedom pojawia się purpurowo-klasycyzujące solo Marihuany, oparte na organowym brzmieniu. To jedyny poza akcentami w refrenie Edge Of Madness fragment mocniej eksponujący partie klawiszy. Z kolei liryczny wstęp z Lady From The Dark pozwala Kupczykowi wrócić do „głębokiego” śpiewu, bliskiego manierze Davida Coverdale’a. Po introdukcji następuje jednak wyjątkowo agresywne przełamanie. Bardzo efektownie działa ten kontrast, jeszcze mocniej niż podobna konstrukcja Something More z poprzedniej płyty CETI. Natomiast w Midnight Rider imponujące są iście gillanowskie górki Grzegorza.